Od zawsze uważałem, że ten świat wymaga konkretnej aktualizacji systemu, która połata absurdalne dziury w oprogramowaniu. Nie wiem, kto pisał kod źródłowy ludzi i generalnie całego życia na Ziemi, ale musiał mieć bardzo specyficzne poczucie humoru i ostro się przy tym szprycować różnymi substancjami.
Patch Świat 2.0 naprawiłby największe babole. Między innymi:
• Zlikwidowałby komary, minusowe temperatury i chmury
• Doba trwałaby 48 godzin. Dzięki temu mielibyśmy 24 godziny słońca i czasu, w którym jesteśmy produktywni, spotykamy się ze znajomymi, uprawiamy nasze hobby. Nigdy już nie byłoby dylematu: iść z przyjacielem na piwo, spotkać się z dziewczyną, czy może jeszcze popracować? 24 godziny trwałaby również noc. Wypełniona seksem, imprezami i wypadami za miasto. Plus starczyłoby jeszcze czasu na to, żeby się porządnie wyspać. Snu bym nie zlikwidował. Bo spanie jest fajne. I sny też.
• Nie trzeba byłoby jeść. Robilibyśmy to tylko dla przyjemności i smaku potraw. No wkurwia mnie, gdy muszę przerwać pracę i iść do lodówki. Jeszcze bardziej wkurwia mnie widok tych wszystkich rzeczy i świadomość, że samo się nie zrobi. Jedzenie powinno być przyjemne i od razu gotowe. A nie poprzedzone napierdalaniem mięsa kurczaka młotkiem, dźgania brutalnie rozbitych jajek widelcem w celu przerobienia na panierkę i na koniec katowaniem tego całego kurestwa na patelni. Nie zrozumcie mnie źle, lubię gotować, ale robienie tego codziennie sprawia, że z czasem staje się to śmiertelnie nudne plus zabiera cenny czas.
• Nie byłoby prezerwatyw, chorób przenoszonych drogą płciową. Przed każdym seksem facet by wybierał: strzelam dziś ślepakami, czy prawdziwą serią? Ślepaki wygrywałyby w 99,9% przypadków. Chyba.
• Okres u kobiet. Komentarz zbędny.
• Koniec z atrapami cycków. Piersi każdej kobiecie się należą. Push-upy idą precz.
• Każda dziewczyna miałaby kodowane w genach: miłość do szpilek, sportu, gotowania, oralnego seksu, książek i – uwaga, tutaj opcja do wyboru! – pisania/śpiewania/jeżdżenia konno/malowania obrazów/gry na dowolnym instrumencie.
• Zamiast posługiwać się językami, które z natury są ograniczone i obarczone błędem interpretacji, wszyscy korzystaliby z telepatii.
• Każdy miałby obowiązek – przynajmniej raz w życiu wdupić psychodeliki, po czym napisać z tego rozprawkę i zdać w odpowiednim urzędzie. Alternatywą byłoby płacenie podatku od ignorancji. „Przepraszam, dopiero teraz rozumiem życie. Byłem głupi, że miałem zastrzeżenia, pierdoliłem głupoty, przyznaję!” – tak zaczynałaby się większość takich pism.
• Byłaby taka specjalna rakieta, do której raz w miesiącu pakowałoby się wszystkie feministki i wysyłało na Marsa. Albo nie, za blisko. Może niech szukają szczęścia w innej galaktyce? Mam dziwne wrażenie, że kosmici przerabialiby je na biopaliwo.
• A propos paliw. Pionierzy wykorzystywania alternatywnych źródeł energii przestaliby być piętnowani, opłacani i wyciszani przez koncerny naftowe. Nie znikaliby w tajemniczych okolicznościach ludzie wymyślający silniki na wodę. Nikt by nie popełniał samobójstwa inżynierom opracowującym metody zasilania o wiele bardziej skuteczne niż bezmyślnie eksploatowane paliwa kopalniane.
• To samo tyczy się koncernów farmaceutycznych, które obecnie dławią alternatywne, naturalne sposoby leczenia ciężkich chorób typu rak, AIDS itp.
• Szkoły by uczyły zamiast upośledzać.
• Nie byłoby płacenia podatków. Chyba, że od głupoty.
• W rządach państw zasiadaliby specjaliści, którzy mają jakiekolwiek pojęcie na temat funkcjonowania gospodarek.
• Kościół straciłby wszelkie przywileje. Zabroniony byłby chrzest przed 18 rokiem życia. Oczywiście możecie spytać mnie dlaczego, ale musicie być gotowi na wojnę.
• Wszyscy lubiliby koty. Bo tak.
• Niezależne i rzetelne media typu VICE byłyby dobrze finansowane, a cała reszta, codziennie gwałcąca ludziom mózgi zostałaby zdelegalizowana.
• Wiadomości przestałyby służyć do zastraszania ludzi. Kogo, kurwa, obchodzi, ile dzisiaj było wypadków? Gdzie informacje o wynalazkach, sukcesach naukowców, nowych odkryciach – rzeczach, które się UDAŁY? Ja wiem, że z reguły człowiek bardzo lubi się bać i wciągać kolejne informacje o tym, kto gdzie i z kim się napierdala, kto kogo zgwałcił, komu poćwiartowali kota, ale…
• …ludzie staliby się w końcu inteligentni i nie chcieliby się karmić tym syfem. Szare masy przestałyby istnieć. Społeczeństwo byłoby zdeterminowane do tego, by się rozwijać, myśleć w szerszej perspektywie, krytycznie filtrować i z ostrożnością przyjmować wszelkie informacje.
• Dzięki temu, że ludzie staliby się inteligentni, prawdziwi artyści zarabialiby zasłużone miliony, podczas gdy kolejne kopie Justina Biebera robiłyby za manekiny w sklepach.
• Wynalazca maszyny przerabiającej ekstremalnych islamistów na karmę dla kotów otrzymałby pokojową nagrodę Nobla.
Takie są moje typy.
A Wy? Co byście dorzucili?