#krym
Krym: Epilog
Był to kolejny już krymski poranek, kiedy budziłem się niewyspany i półprzytomny. Moje zbyt krótkie, jak dla mnie – a co dopiero dla Vincenta – łóżko przylegało swoim prawym bokiem do ściany, zatem nie miałem innego wyboru i każdego dnia byłem zmuszony wstawać lewą nogą. Krymskie słońce, tak jak codziennie było nieubłagane. Nienawidzę zimy, mrozu, śniegu i całej reszty gówna z tym związanej i choćby nie wiem jak gorąco było, to nie będę narzekał na taką pogodę. Ale dziś, do kurwy nędzy, to było już zdecydowanie zbyt parno, nawet jak dla mnie. Wziąłem lodowaty prysznic, co ochłodziło mnie raptem na kilka minut, ale przynajmniej udało mi się złamać mojego porannego drągala.
Krym: Rozdział XIII: Złomowanie II
Weszliśmy do klubu Amsterdam. Była późna poniedziałkowa noc, ale najwidoczniej ludzie przebywający w kurortach szczerze pierdolą to, czy jest poniedziałek czy piątek i bawią się każdego dnia tak samo. Obserwowałem kobiety tańczące na parkiecie i wciąż spoglądałem na nie z lekkim niedowierzaniem. Nie uważam, żeby rodzące się na Ukrainie dziewczyny były choć trochę piękniejsze niż kobiety pochodzące z Polski [polemizowałbym – dop. Vincent]. Powiedziałbym po prostu, że ukraińskim kobietom się jeszcze choć trochę chce i znacznie więcej tamtejszych dziewcząt stara się być najpiękniejszą wersją samej siebie. W Polsce, odnoszę czasem wrażenie, że niektórym dupom jest już wszystko jedno. I tak znajdą jakiegoś frajera.
Krym: Rozdział XII: Złomowanie I
Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę dawna wypoczęty. Przetarłem oczy, przeciągnąłem się i nie miałem już żadnych wątpliwości. Dziś jest ta noc – ‚tonight’s the night’! Noc złomowania. Był poniedziałek, a już w środę mieliśmy opuścić Krym i piękne, gościnne kobiety przebywające tutaj. Było dla mnie czymś oczywistym, że nie ma już czasu na żadną wakacyjną miłość. Żadna Ukrainka nie pożegna mnie łzami na peronie i nie będziemy do siebie pisać. Mój umysł był nieskazitelnie czysty i wiedziałem, co mnie czeka – złomowanie… Inni niestety mieli znacznie więcej wątpliwości ode mnie.
Krym: Rozdział XI: Pierogi ruskie
Otworzyłem moje zaspane oczy i zobaczyłem, że sąsiednie kojo pozostaje puste. A tak. Zgrzewacz przenocował przecież u Moniki. Ciekawe czy ją solidnie przebolcował. Z wielką chęcią kupiłbym Vincentowi duże, zimne piwo. Niechże ktoś z nas w końcu porucha na Krymie! Pomijając odsączanie z kija dużych ilości piwa, równie dobrze mogliśmy zostawić nasze bezużyteczne kutasy w Polsce.
Krym: Rozdział X: Nowa dostawa
Od godziny śniłem o moim kutasie w pachnącej i wygolonej ukraińskiej cipce, kiedy wulgarność rzeczywistości otworzyła moje oczy naprawdę szeroko. Do pokoju wparował Silnoręki z podnieconym Siarą. Z chłopakami przyszły jakieś dwie laski z wyjazdu. Co za różnica jak się nazywały. Byłem wściekły.
Warning: mysql_fetch_assoc() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /home/srv33848/domains/v1ncent.pl/public_html/wp-content/themes/v1ncent_new_old/sidebar.php on line 57