Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
08 cze
 KOMENTARZY
, , , ,
#Kultura

Wstyd

Idąc do kina na „Wstyd”, nie miałem pojęcia co to za film. Nie widziałem zwiastunu, znałem tylko tytuł. Gdy w jednej z pierwszych scen zobaczyłem Michaela Fassbendera (“Bękarty wojny”), wiedziałem, że będzie bardzo dobrze. Pomyliłem się. Było dużo, dużo lepiej.

Brandon, główny bohater mieszka w apartamentowcu w centrum Nowego Jorku. Pracuje w dobrej firmie – na brak pieniędzy nie narzeka. Jego magnetyczna aura zniewala kobiety i sprawia, że chętnie lądują z nim w łóżku. Brzmi jak opis idealnego życia? Nie do końca. Brandon jest uzależniony od seksu. Masturbuje się rano pod prysznicem. Później w toalecie w biurze. Gdy wraca do domu idzie do klubu poderwać jakąś kobietę, lub po prostu zamawia prostytutkę. Większość miejsca na jego laptopie zajmują gigabajty ostrego porno, które ogląda w każdej wolnej chwili. Chętnie korzysta także z płatnych kamerek internetowych. Kontakty Brandona z innymi ludźmi są powierzchowne. W przypadku mężczyzn ograniczają się do koleżeńskich rozmów o niczym, kobiety zaś traktuje jak maszyny do seksu.

Jego „poukładane” życie zmienia się diametralnie, gdy do mieszkania wprowadza się jego siostra (zagrana przez Carey Mulligan, kojarzoną z filmu “Drive”). Brandon i Sissy są jak ogień i woda. Główny bohater jest oschły, skryty za swoją maską, panicznie boi się emocjonalnego zaangażowania – gdy sytuacja między nim, a jakąś kobietą stwarza możliwość zbudowania czegoś głębszego, Brandon ucieka, by utonąć w morzu cipek i mechanicznego seksu, który ostatecznie zostawia po sobie jedynie pustkę i coraz większe poczucie osamotnienia. Jego siostra zaś rozpaczliwie potrzebuje uczucia, akceptacji. Zarówno u swego brata, jak i przypadkowych mężczyzn (do których wydzwania po jednorazowym seksie, desperacko licząc na coś więcej). Brandon jest zirytowany obecnością Sissy w swoim życiu. W końcu rozwala mu jego seksualny grafik. Między rodzeństwem wciąż wybuchają spięcia, Brandon odrzuca siostrę w momencie, kiedy ta najbardziej potrzebuje braterskiej miłości i opieki.

Fassbender wypada w roli Brandona fantastycznie. Jego kreacja jest zniewalająca, hipnotyzująca i plasuje go w czołówce najlepszych aktorów Hollywood. Jego zaangażowanie, bezgraniczne poświęcenie postaci zapiera dech w piersiach i sprawia, że seans zamienia się w mocne, angażujące emocjonalnie przeżycie.  Mimo, iż film opowiada o seksualnym nałogu i staczaniu się głównego bohatera na samo dno, seks nie jest przesadnie demonizowany. Sekwencje łóżkowe wykonane są rewelacyjnie i zachwycają świetnymi ujęciami.

Klimat filmu wciąga jak odkurzacz. Oglądając go byłem coraz głębiej wsysany w świat upstrzony kolorowymi rozbłyskami neonów, zapachem kobiet i tajemniczym poczuciem samotności czyhającej za każdym rogiem, w każdym betonowym apartamentowcu. „Wstyd” zawiera całą masę świetnych scen, które głęboko zapadają w pamięć ( Brandon uwodzący wzrokiem kobietę w metrze). Na wzmiankę zasługuje także ścieżka dźwiękowa, która zazwyczaj jest świetnym tłem dla przedstawianych sytuacji, czasami zaś – w szczególnie emocjonujących momentach – wchodzi jak burza na pierwszy plan czyniąc oglądane sceny niezapomnianymi.

Polecam każdemu, by obejrzał trailer „Wstydu”. Nienawidzę zwiastunów, bo w tych czasach pokazują one początek, środek, a na dokładkę także zakończenie filmu. Tym razem jest inaczej, trailer pozwala poczuć specyficzną atmosferę obrazu i zachęca do seansu.

 

Wszystkie elementy „Wstydu” stoją na najwyższym poziomie, genialnie łącząc się w klimatyczną, niezapomnianą całość. To film najwyższych lotów, obowiązkowa pozycja dla fanów konkretnego, ambitnego kina.

comments powered by Disqus

Warning: mysql_fetch_assoc() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /home/srv33848/domains/v1ncent.pl/public_html/wp-content/themes/v1ncent_new_old/sidebar.php on line 57

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.