Pamiętasz, jak od małego wpajano Ci, że masz pierworodny grzech? Coś, co zostało przypisane w momencie poczęcia – z czym nic nie możesz zrobić? Przestań wierzyć w bajki. Zaoczny wyrok, który zapadł nie dotyczył żadnego grzechu, ale długu, który musisz spłacić w ciągu swojego życia.
Dług
Widzę to tak. Od momentu urodzenia wszyscy jesteśmy zadłużeni względem siebie z przyszłości. Naszym celem jest ten dług odpracować, by na starość nie mieć do siebie żalu, ani pretensji – ewentualnie ten dług zminimalizować, pozostawiając śladowe ilości niezbyt przyjemnych emocji.
Możesz powiedzieć – pieprzę to, żyję tu i teraz. Dobrze, Twój wybór, nic mi do tego. Tylko proszę nie udawaj, że przyszłość Cię nie dotyczy, bo wszyscy nieuchronnie podążamy w jej kierunku. Nie jesteś unikalnym płatkiem śniegu.
Odpracowywanie długu polega na podejmowaniu ryzyka, poszukiwaniu głębokiej satysfakcji i życiu na sto procent, bez kompromisów. Mało ma wspólnego z siedzeniem na dupie, oszukiwaniem samego siebie i zamiataniem pragnień pod dywan.
Uważam, że moim przywilejem jest pewna anomalia. Już tłumaczę, o co chodzi. Ja nie widzę żadnej granicy między teraźniejszością, a przyszłością. Kompletnie nie potrafię przerwać łańcucha przyczynowo-skutkowego, który rozkwita w mojej głowie, gdy staję na rozdrożu. Widzę dalekosiężne konsekwencje każdej mojej decyzji, każdego nawyku i powielanego schematu. Przyznam, że z początku nieco przeszkadzało mi to w codziennym funkcjonowaniu i zapychało pamięć RAM nieskończonymi scenariuszami. Z czasem jednak nauczyłem się z tego korzystać, by podejmować decyzje procentujące w przyszłości.
W ten sposób zacząłem natychmiastową gratyfikację zastępować gratyfikacją oddaloną w czasie, ale o wiele bardziej satysfakcjonującą, budującą mój charakter i pozwalającą egzekwować dalekosiężne projekty.
> To dlatego od lat chodzę na siłownię, nie jem cukru i nie piję alkoholu (pomijając kilka dni w roku).
> Ten sam powód stoi za odcięciem się od marihuany — choć za nic w świecie nie oddałbym dni, których co prawda nie pamiętam, ale wiem, że bawiłem się świetnie, mordując swoje szare komórki. Nie żałuję, ale nigdy więcej nie mógłbym pozwolić sobie na taki ciąg.
> Dlatego rzuciłem pracę na etacie i skupiłem się na budowaniu biznesu, który pozwala mi się realizować na prawdziwie głębokim, kreatywnym poziomie.
> Jest to przyczyna, dla której mocno selekcjonuję osoby, z którymi przebywam, wiedząc, że mam wielką tendencję do modelowania ludzi w moim najbliższym otoczeniu. Chcę, by wpływ na mnie miały pozytywne zachowania, nawyki — co niejako bezwysiłkowo popycha mnie w stronę zamierzonych celów.
> Dlatego rzadko przeglądam memy, mam wyjebane w oglądanie YouTube w celach rozrywkowych (chyba że wieczorem, gdy już cała praca danego dnia jest skończona), a pracuję z włączonym trybem samolotowym i korzystam z narzędzi pomagających organizować czas.
> Popycha mnie to do wchodzenia w niekomfortowe sytuacje, dotyczące sfer, które są dla mnie ważne. Wolę przez krótką chwilę poczuć się źle, by w dłuższej perspektywie na tym zyskać: doświadczenie, satysfakcję, nową umiejętność, zwieńczenie celu.
> Spłacam swój dług także za pomocą medytacji, która pozwala mi ćwiczyć mózg, wyrzucać z niego zbędne gówno oraz osiągać wysoką jakościowo koncentrację niezbędną do głębokiej, wydajnej pracy.
Spłacanie długu to pytanie do odbicia w lustrze: czego prawdopodobnie będę żałował pod koniec życia? Co mógłbym zrobić, by w tym momencie czuć spokój i satysfakcję? A następnie wcielenie odpowiedniego działania JUŻ TERAZ.
Uwierz mi na słowo, ostatnia rzecz, jakiej chcesz to świadomości, że zmarnowałeś najlepsze lata na przewracanie się z boku na bok w swoim ciasnym gniazdku, podczas gdy życie oferowało Ci miliardy możliwości. Że poddałeś się lękowi, obawie przed opinią innych i konwenansom. Że karmiłeś sam siebie kłamstwami. Przecież to nie jest tak, że możesz oszukiwać siebie na dłuższą metę. Ty wiesz. Wiesz, że wmawiasz sobie głupoty i może na krótką metę dasz tym głupotom wiarę:
“Następnym razem do niej zagadam, zresztą miała taką minę, że i tak by mnie olała”.
“Od następnego tygodnia będę chodził na siłownię regularnie”.
“Niedługo przejdę na dietę”.
“Zmienię pracę/upomnę się o awans/rzucę etat — ale jeszcze nie w tym momencie”.
Nie pociągniesz tak długo, zbyt inteligentny na to jesteś. Znasz siebie, pamiętasz inne sytuacje, w których karmiłeś sam siebie podobną strategią. Możesz w łatwy sposób wyciągnąć z tego schemat i zobaczyć, gdzie tym razem taka narracja Cię zaprowadzi. Prawda?
Z perspektywy czasu nie pamiętasz strachu. Pamiętasz tylko fakty — podjąłem działanie w decydującym momencie, czy stchórzyłem? I z tego, chcesz czy nie, sam siebie w przyszłości rozliczysz.
Uczucia, takie jak: brak satysfakcji, poczucie marnowanego czasu, samotność, lęk; nie znikną same z siebie. Przy powielaniu identycznego działania jak do tej pory, bez korekcji kursu, konkretnej zmiany — będą się tylko pogłębiać.
Patrz szerzej
Postrzegaj swoje nawyki (jak z reguły spędzasz swoje dni, co jesz, jak dbasz o zdrowie, z kim przebywasz, gdzie pracujesz, jak wygląda Twoje życie uczuciowe/seksualne) w perspektywie drogi. Przewiń sobie kilka miesięcy, pięć-dziesięć lat do przodu i zobacz, dokąd Cię ona prowadzi.
Jakie są dalekosiężne konsekwencje obecnego trybu życia?
Czy jest to miejsce, w którym chcesz się znaleźć?
Jeśli nie, to czas strzelić sobie liścia na otrzeźwienie, bo jesteś pociągiem pospiesznym, który zapieprza po torach wprost do tej właśnie stacji — i to w zastraszającym tempie.
Wiem, że z pewnego dystansu dzisiejszy tekst można zaszufladkować jako “typowe motywacyjne biadolenie”. Tylko, jeśli rzeczy, o których piszę są tak oczywiste, to dlaczego większość ludzi zachowuje się dokładnie tak, jakby miała na swoją przyszłość wyjebane? Życie jest jedną wielką imprezą tylko do momentu, w którym – no cóż – przestaje nią być. I wtedy wysiadasz na stacji, którą sam wybrałeś. Gdzie czeka na Ciebie procent z każdej Twojej, choćby najbardziej chybionej inwestycji. Pieniądze lub ich brak, zdrowie, na które zasłużyłeś (fizyczne, jak i psychiczne), zestaw umiejętności, bliscy/samotność i satysfakcja — lub czarna, ziejąca pustką wyrwa znajdująca się w jej miejscu.
Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale wiem, że ludzie zdają się nie rozumieć sensu prostych słów “tak młody, jak dziś nie będziesz nigdy”.
Życzę dziś Tobie, byś rozumiał, szanował siebie i nie odkładał niczego na “jutro”. Bo “jutro” w końcu nadejdzie i jeśli będzie za późno, bardzo chętnie Cię ze wszystkiego rozliczy.
Dziękuję za tekst:)
Proszę 🙂
Jeden z najlepszych wpisów, bardzo motywujący i otwierający oczy.
Cieszę się, że przypadł Ci do gustu Łukasz 🙂