Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
#Życie

Bądź sobą…

…czyli najbardziej bezużyteczna rada, jakiej można udzielić. 

 

Trzeba kogoś bardzo nie lubić lub mieć problemy z logicznym myśleniem, by wyskoczyć z takim tekstem. Slogan “bądź sobą”, a wszystko “jakoś” (magicznie) się ułoży najczęściej wpychany jest samotnym facetom i laskom, których nikt nie chce. W tym tekście już pominę problem braku szczerości – poświęcony temu był poprzedni wpis. Tutaj skupimy się na automatycznych, nieprzemyślanych “radach”, jakich udzielamy sobie na co dzień i ich konsekwencjach.

 

Przykład: jako facet nie radzisz sobie w relacjach.

Gdybyś wystarczył do tego, by oczarować sobą kobietę, to miałbyś satysfakcjonujące życie seksualne. Jeśli nie masz, to znaczy, że nie wystarczysz – proste, logiczne i zrozumiałe. Musisz się zmienić, stać się kimś innym i dopiero wtedy “bycie sobą” będzie miało jakiś sens. Naprawdę przeraża mnie, że ludziom trzeba wykładać taką łopatologię.

 

To samo tyczy się np. kobiet, których wszystkie relacje kończą się po seksie/kilku tygodniach. W momencie, w którym da się zauważyć tutaj schemat wypadałoby się zastanowić, co może być przyczyną. Zamiast tego większość lasek wkręca sobie, że trafia na samych “dupków” – w czym podtrzymują je średnio rozgarnięte koleżanki.

 

Warto przemyśleć: Czy możliwe jest uzyskanie nowego wyniku, mając te same zmienne w równaniu?

Lub prościej: czy uderzając głową w mur wystarczająco długo, będziesz w stanie go w końcu przebić?

 

Na wszelkie sposoby unikamy jakichkolwiek zmian oraz opuszczania strefy komfortu. Wybieramy niekończącą się i frustrującą grę w statystykę. “Kiedyś spotkasz kogoś, kto cię doceni”. Okej, może jednej kobiecie na milion spodoba się, że jesteś tak słodko nieśmiały, nieporadny i misiowaty. Tylko po pierwsze nigdy nie będzie to dziewczyna, na wybór której masz realny wpływ, a po drugie – i tak w końcu Cię zostawi i wrócisz do punktu wyjścia. A nawet jeśli nie zostawi, to resztę życia będziesz się bał, że kiedyś to zrobi.

 

Uczeni jesteśmy jakiejś takiej bierności, marazmu. Przyjmowania tego, co nam się przytrafia i zrzucania odpowiedzialności na czynniki zewnętrzne. Na ludzi, pogodę, rodzinę, rząd, predyspozycje. Na to, że “inni też tak mają”. Wmawia się nam, żebyśmy “byli sobą”, a “reszta jakoś się ułoży”*. Mało jest ludzi proaktywnych, którzy mają rzeczywisty wpływ na własne życia. Większość po prostu siedzi na dupach i narzeka, od czasu do czasu wykonując pozorne ruchy. A my staramy się gorączkowo robić to, co oni – czyli nic. W myśl zasady, że miliony much nie mogą się mylić. Nie rozumiemy przy tym, że “większość” może być w błędzie, a powielanie schematów, które się nie sprawdzają niekoniecznie jest najrozsądniejszym wyborem dla Ciebie.

Boimy się robić inaczej – kończymy więc jak wszyscy, jedząc gówno.

 

Bierze się to z dziwnego przekonania, że musimy już na zawsze pozostać tacy, jacy jesteśmy w danym momencie. Że jakakolwiek większa zmiana nie jest możliwa – mamy produkt finalny, z którym już nic nie da się zrobić. Jako kuźnię naszych osobowości traktujemy dzieciństwo i dorastanie, później patrząc na siebie jak na skamielinę nie do ruszenia. Chodzimy tymi samymi ścieżkami, nie doświadczamy nowych rzeczy, otaczamy się podobnymi ludźmi. W końcu stajemy się apatycznymi zombie bez perspektyw.

Gdy trafiamy na przeszkodę lub kolejny zawód – sami lub z pomocą znajomych sprawdzamy, czy maszyna losująca jest pusta. Wtedy następuje zwolnienie blokady, czekamy chwilę i wybieramy slogan najbardziej pasujący do sytuacji.

 

Stoimy naprzeciw Losu, który do nas strzela, na rany postrzałowe naklejając plaster. A wystarczyłoby po prostu zejść z linii ognia. Tylko, że – jak pokazuje doświadczenie – człowiek rzeczywiście jest w stanie znieść każde cierpienie, byle tylko nie musieć się zmieniać. 

 

Najlepszym prezentem, jaki możesz sobie zrobić na tegoroczną Gwiazdkę, to przestać myśleć sloganami i sloganów słuchać. Wreszcie się obudzić i wziąć na własne barki odpowiedzialność za to, jak wygląda Twoje tu i teraz. 

W jaki sposób skutecznie tego dokonać? Tego dowiesz się w kolejnym wpisie. 

 


 

* Najczęściej nie jest tak, że ludzie chcą dla Ciebie źle. Oni po prostu nie wiedzą, co innego mogliby powiedzieć, bo sami biorą tylko to, co daje im los. Nie mają pojęcia, w jaki sposób przebiega zmiana, ani że jest w ogóle możliwa i zależna od nich.

 


 

Ogłoszenie parafialne

 

Blog został odremontowany zgodnie z Waszymi sugestiami, a główne usprawnienia to:

 

  1. Poprawiony czas ładowania – strona śmiga cztery razy szybciej i w końcu przeglądanie jej nie wiąże się z frustracją i rzucaniem przekleństw
  2. Bardziej wyrazista kolorystyka
  3. Opadające menu
  4. Usunięcie filtrów przyciemniających z obrazków na głównej

 

Magikiem tutaj jest programista Show Off, który z kulawego CMS profesjonalnie przerzucił mnie z powrotem na niezastąpionego WordPressa (tęskniłem!).

 

Napiszcie w komentarzach, jak podobają się zmiany. Na dniach jeszcze usunę twittera (i tak z niego nie korzystam).

Btw. działa Wam feed RSS?

 

comments powered by Disqus

Warning: mysql_fetch_assoc() expects parameter 1 to be resource, boolean given in /home/srv33848/domains/v1ncent.pl/public_html/wp-content/themes/v1ncent_new_old/sidebar.php on line 57

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.