Nadszedł maj, a w maju świętujemy wydanie mojej pierwszej książki, która już wkrótce skończy roczek. Dokładnie za 4 dni, bo 11 maja uruchomiłem przedsprzedaż. I tak, rok temu o tej porze słońce świeciło już mocno i dało się wypić piwo na kocu…
Pierwsze pół roku po wydaniu “Płonąc…” wspominam mgliście. Zakurzony, zadymiony lej po bombie, istny imprezowy rausz. Byłem szczęśliwy i chciałem bez ograniczeń móc się tym szczęściem dzielić. Ten okres najlepiej obrazuje mój dialog z mamą:
Cieszę się, że się z tego beztroskiego transu wyrwałem i w końcu poukładałem priorytety, ale nie żałuję ani jednego jointa na łące, szotu wódki na barze i szalonych wypadów do Lwowa. Zasłużyłem.
W dzisiejszym wpisie przygotowałem dla Was niespodziankę “od kuchni”, czyli prezentację kilku alternatywnych okładek do książki, prosto z PDFa, którego otrzymałem od magików z This Way Design na pół roku przed premierą książki. Był to zaczyn, z którego wspólnie lepiliśmy i wypiekaliśmy chleb (każdą z okładek wraz z opisem można dokładnie obejrzeć klikając prawym przyciskiem myszy i wybierając otwórz grafikę w nowej karcie):
PROPOZYCJA #2

Jak widać po opisie przy wizualizacji, projektowanie okładki to nie zwykłe sklecenie przypadkowych pomysłów w photoshopie. Mieliśmy tutaj konkretną agendę, co świetnie obrazuje skrót mojej korespondencji z TWD:
VINCENT: Książka to powieść, metaforyczna podróż z chłopca w mężczyznę ukazana na mojej osobistej historii. Treść skupia się na pokonywaniu wewnętrznych barier, przekraczaniu granic. Wyrwaniu się z krępujących, wpajanych od dziecka przekonań, wzięciu życia w swoje ręce. Przełamywania strefy komfortu, tytułowemu “spalaniu się w atmosferze”. To początek rajdu przez najlepsze lata życia, pierwsza część z serii. Projekt powinien być minimalistyczny. Na samym początku myślałem o tym, by pokombinować z moim logiem – może je “popękać”, “nadpalić”. Pytanie tylko, czy dałoby radę to zrobić bez popadania w kicz. To luźna propozycja, generalnie jestem otwarty na nowe pomysły tak długo, jak będą wykonane minimalistycznie, dosadnie i nie będą “kiczowate”.
TWD: Rozumiem, że tytuł “Płonąc w atmosferze” nawiązuje metaforycznie do przełamania bariery między atmosferą Ziemi a kosmosem. Zdecydowanie sugeruje to coś ryzykownego, niezależnie czy w atmosferę wchodzi np. taki wahadłowiec czy meteoryt. Czy tekst książki również wskazuje na pewne ryzyko, coś co może się nie udać?
VINCENT: Tak. Co więcej – wychodząc z introwertyzmu, podejmując działanie i zaczynając żyć według własnych reguł wystawiamy się na opinię ludzi, której procent ZAWSZE będzie negatywnym zjawiskiem “zrównania” do ogólnego poziomu, taka kara za wyjście przed szereg. Więc podejmowanie inicjatywy czy to w rozwoju swojej osoby, czy to w biznesie zawsze wiąże się z przyjmowaniem na klatę krytyki.
TWD: I stąd wypływa kolejne pytanie: czy powieść ma pełnić funkcje mobilizującą do działania? Zawierać pewne porady, mimo, że technicznie poradnikiem nie będzie?
VINCENT: Zdecydowanie. To książka dająca nadzieję samotnym facetom, stłamszonym przez społeczeństwo. Prawdziwa historia będąca jasnym przykładem, że wyrwanie się z bagna jest możliwe.
TWD: Ukazanie nadpalonego logo może być o tyle trafnym zabiegiem, że czytelnik zauważy, że autor książki jest kimś, kto ma to już za sobą. Równocześnie nasuwa się pytanie: czy przeżył / czy odniósł sukces / czy było to bolesne. Sądzę, że jedna z propozycji może opierać się na tym motywie, jednak poszukamy również innych interpretacji tego tematu. Pewnie podczas projektowania pojawią się bardziej szczegółowe pytania, damy wtedy znać.
Propozycję numer “2” odrzuciłem dość szybko – zbyt mocno kojarzyła mi się ona z popularnym papierem toaletowym o nazwie Sekret.
PROPOZYCJA #3

Propozycja odrzucona przeze mnie odruchowo. W ogóle do mnie nie trafia, nie klika, nie intryguje. Co najwyżej dezorientuje i – szczerze mówiąc – jest po prostu brzydka.
PROPOZYCJA #4

Okej, przyznam, że tutaj miałem dużą zagwozdkę. Byłem rozerwany, bo z jednej strony z miejsca zaczarowała mnie propozycja #1 (o której niżej), a z drugiej “czwórka” dawała spore pole do popisu. Nie trafiał do mnie niebieski kolor, ale łatwo było go podmienić na czerwony, tak by pasował do estetyki bloga. Sporo boksowałem się z tym w myślach, ale ostatecznie zdecydowałem się drążyć wizualizację, w której zakochałem się od pierwszego wejrzenia…
PROPOZYCJA #1

Surowa, mocna, minimalistyczna. Dokładnie o to mi chodziło. Idealnie nadpalone logo i ten warkocz dymu/wypalona okładka. Dostałem ciarek od samego patrzenia. Po odrzuceniu innych propozycji krzyknąłem “YOU ARE THE CHOSEN ONE!” i zacząłem molestować TWD, wybrzydzać i bombardować poprawkami. Chciałem koloru. Chciałem więcej przekazu. Pragnąłem, by okładka była nie tylko minimalistyczna i mocna, ale też seksowna. Żeby w tym minimalizmie zawrzeć głębię powieści, dać mały teaser.
VINCENT: Skupiłbym się na pierwszym projekcie. Proponuję sprawdzić, jak nadpalone logo wygląda w oryginalnym, tj czerwonym kolorze (ewentualnie w gradiencie wynikającym z nadpalenia). Dodatkowo w “szczelinie” powstałej z wypalenia dodałbym dla testu przebijające się napisy powiązane z treścią książki: WIARA, WIZJA, DETERMINACJA, ZMIANA, DOŚWIADCZENIE, EMOCJE, SZCZĘŚCIE, CEL, INSPIRACJA, – to może wyjść fajnie lub kiczowato, musimy po prostu sprawdzić.
TWD: Podsyłam w załączeniu wizualizację okładki z dodanymi napisami i czerwonym logo. Napisy wyglądają całkiem dobrze, można je tam wstawić. Podzieliłem je na grupy w zależności od ich znaczenia. Zaczynamy od dołu inspiracją a poprzez wizję, cel (a właściwie jego wyznaczenie) docieramy do zmiany a w końcu do szczęścia – umieszczonego na samej górze. Wyrazy są nieco poukrywane tak, aby niejako wyglądały na świat za szczeliny.Mają one dodawać trochę smaczku i nie rzucać się w oczy od pierwszego spojrzenia, stąd dobór ich umiejscowienia i wielkości. Jedynie ZMIANA jest większa, ponieważ chyba to ona jest najważniejsza ze wszystkich, to jest ta bariera za którą zaczyna się coś nowego. Zbyt duże napisy sprawiłyby, że zatracilibyśmy czytelność efektu nadpalenia, a to on jest wiodącym elementem na okładce.
Czerwone logo też wygląda nieźle, ale pod warunkiem, że jest odpowiednio nadpalone. Oczywiście oryginalne jest intensywnie czerwone, ale takie by zupełnie nie pasowało do stylu okładki. My właściwie jesteśmy zwolennikami czarnej wersji, ale tego typu nadpalona czerwień też się jakoś broni.

LAYOUT
Produkt finalny to właściwie mieszanka obu tych propozycji.
Docieranie ostatecznej wersji wizualnej książki było bez dyskusji najprzyjemniejszym etapem tworzenia “Płonąc…”. Każdy mail z nowym projektem od TWD był jak prezent na Gwiazdkę. To właśnie wtedy zaczęło do mnie docierać, że moja wizja budzi się do życia, zaczyna być namacalna, rzeczywista. To już nie tylko litery, długie ciągi zdań i ciężkie akapity, które wypluwałem z siebie nocami. To grafika, która nadaje całemu tworowi swoistego trójwymiaru, zupełnie jak opływowa, elegancka karoseria auta. Atrakcyjne, cieszące oczy opakowanie. Design książki jest minimalistyczny, oryginalny i intrygujący – w stu procentach spełnił moje założenia.
Który projekt najbardziej podoba się Tobie? Daj znać w komentarzu co myślisz i jak patrzysz na moją książkę w rok po premierze. Bardzo mnie to ciekawi 🙂 A jeśli jeszcze nie czytałeś, nie czytałaś…
UWAGA!