Obudziłem się po raz pierwszy od naprawdę dawna wypoczęty. Przetarłem oczy, przeciągnąłem się i nie miałem już żadnych wątpliwości. Dziś jest ta noc – ‚tonight’s the night’! Noc złomowania. Był poniedziałek, a już w środę mieliśmy opuścić Krym i piękne, gościnne kobiety przebywające tutaj. Było dla mnie czymś oczywistym, że nie ma już czasu na żadną wakacyjną miłość. Żadna Ukrainka nie pożegna mnie łzami na peronie i nie będziemy do siebie pisać. Mój umysł był nieskazitelnie czysty i wiedziałem, co mnie czeka – złomowanie… Inni niestety mieli znacznie więcej wątpliwości ode mnie.
Po pierwsze – Silnoręki, Siara, Kredka i Przemek. Oni nie mieli tyle czasu co my. Wtorek o 5:30 przyjeżdża po nich taksówka, która zabierze ich prosto na lotnisko. Przed nimi ostatnia, niepełna noc na Krymie. Kredka i Siara nie mogli się już doczekać powrotu do Polski, ale pozostali koledzy nie dzielili z nimi tego pragnienia. Zwłaszcza Silnoręki był w sytuacji, w której przypuszczalnie nic nie ciągnęło go do Polski. Poprzedniej nocy spał razem z Martą i czy naprawdę powinienem napisać coś więcej na ten temat?
Zgrzewacz nocował ostatniej nocy w naszym pokoju. Nasz zakład z Vincentem pozostawał więc cały czas aktualny, ale okoliczności tylko komplikowały i tak niejasną już sytuację. Zgrzewacz i Monika mieli dwie nadchodzące noce tylko dla siebie. Było to wystarczająco dużo czasu, abym to ja musiał kupić trzy piwka Vincentowi. Ale z drugiej strony, ostatnią osobą, którą widział wczoraj Zgrzewacz byłem ja albo Paweł.
Rozterki przeżywał również Vincent. Ciągle docierały do niego, niepotwierdzone wciąż plotki, że Basia ma ochotę go poznać, co jednak w dalszym ciągu nie następowało. Może właśnie tej nocy? Tonight’s the night? Sytuacja Vincenta była o tyle lepsza, że miał realną alternatywę. W odwodzie pozostawała wciąż Edyta, która była co prawda znacznie mniej atrakcyjna niż Basia, ale miała wszystko na swoim miejscu i przede wszystkim wydawała się realnie zainteresowana zacieśnieniem tej znajomości.
Vincent nie kombinował zbyt wiele i złożył towarzyską wizytę naszym ukraińskim znajomym. Vincent, Edyta i jeden z ukraińskich typów usiedli przed swoim pokojem i rozmawiali. Dłoń Vincenta dotykała uda Edyty i powoli posuwała się do góry. Jego dłoń wsunęła się najpierw pod sukienkę, by w żaden sposób nie zastopowana zacząć dotykać jej majtek. Ukraiński kolega niczego nie widział i cała intymna zabawa pozostawała sekretem samych zainteresowanych. Z tego co opowiadał mi Vincent, dziewczyna nie była w żaden sposób skrępowana całą sytuacją i w ogóle nie gubiła się w rozmowie, podobnie jak nasz białostocki kolega. Podejrzewam jedynie, że w oczach Vincenta pojawił się szatan. Wtedy, w najmniej odpowiednim momencie, musiał pojawić się Silnoręki i wtrącić swoje trzy grosze.
– Ej Vincent! Weź zostaw te zasyfiałe Ukrainki. Basia wybiera się z nami na sziszę. Chodź!
– Stary, ale ja tu mam, tak jakby, dymando nagrane.
– Pierdol ją! Basia jest sto razy lepsza i idzie specjalnie dla ciebie. Mówię ci, sklei się. Dawaj!
Vincent nie dawał się nazbyt długo przekonywać. Rosjanie mówią, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Vincent zdecydowanie wolał delektować się smakiem szampana z eleganckich kieliszków pokrytych kryształem niż wypić jednym duszkiem średniawe wino wprost z plastikowego kubka. Wyszedł i pozostawił przypuszczalnie rozbudzoną Edytę, której ciepłą cipkę wyczuwał już pewnie przez materiał jej majtek. Zszedł po schodach, wrócił do swojego pokoju, obmył fiuta i krocze i wyruszył z większością naszej drużyny oraz Moniką, Martą, Indiańcem i Basią zapalić owocową sziszę.
Ja, Paweł i Nitro obraliśmy zdecydowanie prostszą strategię, która sprowadzała się do wyruszenia w miasto i znalezienia jakiegoś sensownego złomu. Nie zastanawialiśmy się długo. Dobry złom liczyliśmy odnaleźć w klubie Amsterdam lub na deptaku miejskim. Ale oczywiście nie od razu. Potrzebowaliśmy właściwej zaprawy, zgodnie z krymskim rytuałem: opierdolić puszkę fasoli z pizzą, zażyć lodowatego prysznicu, nałożyć gumę na włosy, dobrać jakiś sensowny strój, no i najważniejsze wypić kilka kieliszków ‚rozmówek polsko – rosyjskich’. Tak przygotowani śmiało mogliśmy wyruszyć złomować.
Nie było nam nawet pisane dojść do klubu, kiedy przechodząc przez deptak turystyczny usłyszeliśmy radosne okrzyki dup, które niewątpliwie świętowały coś tej nocy. Z miejsca przypomniałem sobie spotkane przeze mnie wieczory panieńskie i to, czym pachnie zabawa z pannami uczestniczącymi w nich. Uśmiechnąłem się wyrażając spokój, a w moich oczach musiał się pojawić szatan. Nitro i Paweł chcieli chyba iść dalej do klubu, tak jakby te dupy istniały tylko w mojej rzeczywistości. Zatrzymałem się i odwróciłem swoją głowę, chcąc zobaczyć kto robi wokół siebie taki szum. Niczego do nich nie krzyknąłem. Dziewczyny same z siebie zatrzymały się, odwróciły, krzyknęły coś i chwiejnym, niepewnym krokiem ruszyły w naszym kierunku. Idea złomowania w czystym tego słowa znaczeniu…
Kiedy dziewczyny były już dwa, może trzy metry od nas wiedziałem z kim mamy do czynienia. Alina i Julia, dziewczyny poznane równo tydzień wcześniej w klubie Europa, kiedy zająłem się Julią, którą zarezerwował dla siebie Nitro. Dziewczyny niosły po białej róży i wypiły o przynajmniej dwie butelki wina za dużo. Julia weszła na mnie tak, że o mało nie wpadliśmy razem do fontanny, która stała pół metra za mną. Bez żadnych zbędnych słów chciała mnie pożreć ustami. Mogę tylko przypuszczać, że przywitanie Aliny z Nitro było równie romantyczne. Jedynym poszkodowanym w całej sytuacji był Paweł. Niestety dziewczyny były tylko dwie, Paweł odwrócił się zatem i wrócił wprost do kwartiry.
Wtedy, nie wiem jakim sposobem, nastąpiło małe przetasowanie. Nitro stał teraz razem z Julią, która była wobec niego niezwykle agresywna. Alina stała przy mnie i pięciokrotnie powtórzyła, że ma dzisiaj urodziny. Kiedy w końcu udało mi się złożyć życzenia, Alina agresywnie chciała zacząć się całować, czego uniknąłem, nie chcąc drugi już raz, tym razem świadomie, wkroczyć na grunt należący do Nitro. Alina zainterweniowała i wróciła do Nitro, kierując Julię do mnie, która z pewną dozą niepewności i śladem znaku zapytania powiedziała: „Ty mój partner…”. Po czym ponownie rzuciła się na mnie.
Wieczór zaczynał się nam układać, a strategia złomowania dawała rezultaty. W tym samym czasie Vincent przekazywał Zgrzewaczowi ustnik od sziszy i wzdychając ciężko wydychał kłęb białego dymu. Basia, która według plotek tak bardzo chciała go poznać, była teraz wycofana, a jej pas cnoty poczwórnie zaryglowany. Rozmowa z nią nie kleiła się, a każda propozycja nawiązania kontaktu fizycznego była odrzucana. Jedynie tańcząc z nią mogła być mowa o nawiązaniu jakiejś więzi fizycznej. Dobrze wiem, o czym musiał pomyśleć wtedy Vincent – „Gdybym został z Edytą…”, ale tak to już jest z hazardem.
Kiedy dziewczyny przestały nas w końcu całować mogliśmy wreszcie zamienić dwa słowa na spokoju. I tutaj kolejna niespodzianka, Julia, z którą ostatnim razem próbowałem mówić po rosyjsku, znała również angielski, dlatego mogła aktywnie uczestniczyć w naszej rozmowie. Pierwszy problem, jaki miały dziewczyny dotyczył naszego rychłego i nieuniknionego powrotu do Polski. Alina upierała się, że wracamy już jutro, a jako że faktycznie był wtorek, godzina pomiędzy 1, a 2 w nocy to teoretycznie miała rację. Podejrzewaliśmy, że dziewczyny szukały po prostu summer love, a nie tego, co my dzisiaj.
Powiedziałem im, że dwa razy próbowałem się z nimi umówić, ale one dwa razy miały mnie w dupie. Alina powiedziała, że to nieprawda i przecież napisały nam, że są w Amsterdamie, ale my musieliśmy okazać się takimi bucami. Spojrzałem na Nitro i zaczęliśmy się śmiać. Przynajmniej została rozwikłana afera pamiętnych sms’ów KRYMGATE. Dziewczyny drążyły temat dalej zarzucając nam, że mamy po trzy dupy na noc. Spojrzałem na Nitro i uśmiechnąłem się, a potem spojrzałem na moje bezużyteczne krocze i uśmiech zniknął z mojej twarzy. Złapałem Julię za dłoń i przyciągnąłem ją do siebie.
– Hej, spójrz teraz w moje oczy – powiedziałem. Spojrzała się i nie spuszczała wzroku, a jej dłoń ścisnęła moją dłoń. – Julia, przyjrzyj się naprawdę dokładnie i powiedz jak myślisz, mogę cię teraz okłamać?
– Nie…
– Nie okłamałem cię jeszcze ani razu i tak będzie dalej. To, co pisałem w tamtych sms’ach jest prawdą, poznaliśmy tu dużo dziewczyn, ale nigdy nie miałem trzech dziewczyn na noc, nie chciałbym nawet.
– Naprawdę?
– Przyjrzyj się dobrze moim oczom. Nie chciałbym się kochać z trzema dziewczynami na noc. Kocham się tylko z wyjątkowymi kobietami. A tu na Krymie, jeszcze się nie kochałem. Jesteś wyjątkowa?
– Może… – i znowu rzuciliśmy się na siebie. Moje ręce wędrowały po jej ciele, ściskając jej cycki i tyłek, z którego trzy razy były zabierane. W końcu oderwaliśmy się od siebie i powróciliśmy do rozmowy z Nitro i Aliną, którzy tę krótką przerwę w rozmowie wykorzystali w podobny sposób.
Zaproponowaliśmy przeniesienie się i kontynuowanie świętowania urodzin Aliny w naszej kwartirze. Niestety Alina i Julia trzeźwiały w oczach i pamiętały doskonale, że miały się spotkać z przyjaciółmi, a nieprzyjście na własne przyjęcie urodzinowe, obie uważały za coś nieeleganckiego. Julia opuściła nas na chwilę, żeby móc zadzwonić do swoich znajomych. Nitro wykorzystał ten krótki moment nieuwagi i namówił Alinę na spacer, mówiąc że będzie jej prezentem urodzinowym. Zniknęli. Nie wiedziałem czy za chwilę nie zostanę zupełnie sam w samym centrum Eupatorii. Ze złomem nigdy nie wiadomo. Chwilę później pojawiła się jednak Julia i tym oto sposobem Nitro był sam z Aliną, a ja zostałem sam z Julią. Brakowało nam już tylko odpowiedniego miejsca. A przynajmniej tak wtedy uważałem.
Zaproponowałem Julii spacer, licząc że dojdziemy do postoju taksówek i tam nie będzie mi już robić scen. Problem był taki, że w tym samym kierunku ruszył Nitro z Aliną. Nie chciałem, żeby dziewczyny znów były razem, dlatego uznałem że pójdziemy wzdłuż plaży do następnego, trochę dalszego postoju. Julia spytała dokąd idziemy, więc powiedziałem jej, że idziemy do mnie. Znowu zaczęła mi marudzić o swoich przyjaciołach i urodzinach Aliny. Podniosłem ją na rękach, tak jak podnosi się kobiety i oznajmiłem jej, że teraz nie ma już nic do gadania i zanoszę ją do siebie. Julia już nie protestowała. Objęła mnie tylko ręką i wtuliła się we mnie. Trzydzieści metrów dalej pozwoliłem jej iść samej.
Dotarliśmy do plaży, gdzie ku mojemu ogromnemu zdziwieniu spotkałem Vincenta z Moniką i Basią. Zaniemówiłem. Monika wyglądała równie zajebiście, jak każdego innego wieczoru. Co mogę napisać? Ale Basia… Widziałem ją po raz pierwszy wylaszczoną i błyszczącą. Miała piękną twarz. Nie pamiętam jej cycków, nóg czy tyłka. Miała taką buzię, która przyćmiła wszystko inne. Nie dziwiłem się już Vincentowi, który olał rozpaloną Edytę. Zrobiłbym tak samo. Edyta i Basia, kilka lig różnicy po prostu. Wyobrażam sobie, jak mógł się czuć Vincent spacerując z dwiema tak pięknymi kobietami u boku.
Zaczynałem mieć kłopoty z moim złomem. Nie wiem skąd w ogóle Julia kojarzyła tak dobrze Vincenta, ale zaczęła się do niego łasić i przekonywała go, żeby olał te dwie dziwki, z którymi jest i szedł z nami. Widziałem po minach Basi i Moniki, że obydwie znają język angielski. Było mi jednocześnie głupio wobec Vincenta, któremu mój nieokiełznany złom być może rujnował wieczór, ale i bawiła mnie mina Basi, mina księżniczki srającej bardzo rzadką lawą z kamieniami. Monika z kolei była rozbawiona całą sytuacją niemniej ode mnie i zapowiedziała mi z uśmiechem, że jutro porozmawiamy sobie poważnie.
Udało mi się w końcu odciągnąć Julię i kontynuowałem nasz spacer w kierunku postoju taksówek. Powinienem był wypłacić jej solidnego klapsa w tyłek, ale pomyślałem, że będę miał na to jeszcze całą noc. Poza tym byłem wciąż rozbawiony miną naszej zdegustowanej księżniczki i nie byłem w nastroju odpowiednim do karcenia. Nie uszliśmy dwustu metrów, a Julia zobaczyła kogoś i powiedziała, żebym poczekał na nią, a ona pójdzie się tylko przywitać i zaraz do mnie wróci. Usiadłem na murku, a Julia podeszła do jakiegoś brudasa, który chyba chwilę wcześniej skończył zmianę w kebabowni.
Zaniemówiłem po raz drugi już tej nocy, kiedy zorientowałem się, że Julia ustawia się w kolejce do wejścia do klubu razem z kebabem i jego kolegą. Nie dowierzałem własnym oczom. Powiedziałem do siebie: „No kurwa nie wierzę! No to się do kurwy nędzy dziać nie może!”. Wstałem i podszedłem do nich. Spytałem Julii: „co Ty tu kurwa odpierdalasz?”, a ona odpowiedziała: „to mój chłopak”.
Spojrzałem na nią zniesmaczony i poszedłem kupić sobie piwo i papierosy. Społeczeństwo, w którym się wychowałem oczekiwało ode mnie, żebym znokautował brudasa, którego teraz trzymała za rękę. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć tego toku myślenia. Cóż jest winny koleś, dla którego dupa zostawia jakiegoś frajera albo z którym zdradza tego frajera? Często nie wie on nawet o istnieniu tego frajera. A nawet jeśli wie o jego istnieniu, to przecież nie on obiecywał frajerowi dochowanie wierności. Społeczeństwo uczy nas za to, że nie możesz uderzyć takiej kurwy, ani nazwać jej po imieniu, dodając przy okazji do jej kurewskiego imienia kilku innych, właściwych w tym miejscu, przymiotników.
Nie wiedziałem, jaki będzie mój następny krok. Nie wiedziałem czy chcę już wracać do domu czy też samodzielnie kontynuować scenariusz złomowania. Miałem naprawdę kiepski humor. W sumie czułem się jak gówno. Nienawidziłem w tej chwili wszystkich kobiet i nie chciałem ich już poznawać. Mizoginia w czystej postaci. Pomyślałem, że pospaceruję, wypiję piwo albo i dwa, spalę papierosa albo i dwa. Może wtedy będę już wiedział czego chcę tej nocy? Wówczas spotkałem Alinę z Nitro.
Alina spytała mnie gdzie jest Julia. Opowiedziałem jej o zakończeniu spaceru z jej koleżanką. Alina próbowała mnie pocieszyć i sprawić, że znowu zobaczy radość w moich oczach. Naprawdę się starała, ale ja byłem wciąż zawiedziony i rozczarowany całą sytuacją. Alina wykorzystała moment, kiedy Nitro patrzył się gdzieś indziej i rzuciła się na mnie. Przerwałem jej dopiero, kiedy zaczęła wpychać mi do gardła swój język. Nitro nie zdążył niczego zobaczyć. Ale wysiłki Aliny dalej nie poprawiły mi humoru.
Nie wiedziałem, co zaszło pomiędzy Aliną i Nitro, ale zakładałem że nic dobrego. Nitro oświadczył mi po polsku, że olewamy ją i ruszamy do Amsterdamu złomować. Alina obiecała nam, że dołączy do nas razem z Julią. Powiedziałem, że jeśli chce, to niech przyjdzie, ale sama. Nie chciałem już więcej widzieć tego kurwiszona z Ukrainy na oczy. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy do Amsterdamu. Ciągle byłem przybity, ale wyglądało na to, że ta noc się jeszcze nie kończyła i wciąż mogliśmy znaleźć nowy złom.