Please enable JavaScript to view the comments powered by Disqus.
22 maja
 KOMENTARZY
,
#Podróże

Krym: Rozdział XI: Pierogi ruskie

F L A M B O Y A N T:

 

Otworzyłem moje zaspane oczy i zobaczyłem, że sąsiednie kojo pozostaje puste. A tak. Zgrzewacz przenocował przecież u Moniki. Ciekawe czy ją solidnie przebolcował. Z wielką chęcią kupiłbym Vincentowi duże, zimne piwo. Niechże ktoś z nas w końcu porucha na Krymie! Pomijając odsączanie z kija dużych ilości piwa, równie dobrze mogliśmy zostawić nasze bezużyteczne kutasy w Polsce. 

Wyszedłem przed kwartirę, żeby rozpocząć nowy dzień od zaciągnięcia się dymem papierosowym. Byłem cholernie ciekaw, czy Zgrzewacz, Silnoręki i Przemek wrócą z tarczą czy na tarczy. Niestety, stałem tam zupełnie sam, chyba że liczyć to biedne, osmolone krzesło, które spaliliśmy na stosie pod wpływem wczorajszego amoku. Nie miałem wielu alternatyw. Sprawdziłem facebooka, a potem uwaliłem swoją pizdę w fotelu, otworzyłem książkę i cieszyłem się kolejnymi przygodami Henry’ego Chinaski’ego.

Wreszcie zobaczyłem Zgrzewacza, który zlazł z piętra tak zmęczonym krokiem, że zacząłem podejrzewać, że to Monika ubrała strap – ona i wyruchała go bez ceregieli w dupsko. Tak, jak przypuszczałem w nocy do niczego nie doszło. Monika włożyła zapewne figlarną piżamkę i usnęła obok niezdatnego na nic Zgrzewacza. Gość zaatakował o świcie, zbudzony pierwszymi promieniami słońca, przypuszczalnie tak jak i jego kutas. Monika niby nie pozwalała i mówiła, że to wszystko dzieje się za wcześnie. Nasz kolega jednak prawidłowo odczytał jej ‘nie’, jako „nie…, nie…”, zamiast stanowczego „NIE!”, którym nie było. Sprowadzając to do suchych faktów, śniadaniem Zgrzewacza tego dnia była cipka Moniki, która w zamian obsłużyła go ręką, finiszując na swoim brzuchu. Nie pozwoliła jednak na inwazję swojej waginy.

Mój zakład z Vincentem obowiązywał więc dalej, a jego stawka wzrosła do trzech piw. Z jednej strony Monika i Zgrzewacz oswoili się już ze sobą i ze swoimi ciałami. Potrzebne było tylko zdecydowane pójście za ciosem. Z drugiej strony, kto poznał kilka kobiet w życiu wie, że dupy mają jakoś inaczej ułożone w głowach. Jednej nocy dziewczyna pozwala ci na trochę więcej, by już następnego dnia z powrotem ubrać swój szczelny pas cnoty, zaryglować go na wszystkie zamki, a na wszelki wypadek jeszcze go zaspawać. Bliskość naszego powrotu tylko utrudniała całą sprawę. Ale dopóki piłka w grze…

Zgrzewacz doniósł mi o wszystkim. Marta pozwoliła sobie z Silnorękim na dokładnie tyle samo, tak jakby dziewczyny zmówiły się, że tej nocy dopuszczalna jest tylko mineta i zbicie konia ręką. Jedynie Przemek, jak prawdziwy dżentelmen, zachował pełną dyskrecję i utrzymywał, że jedynie przenocował Indiańca. Biedny chłopak… Kto wie jakie widoki zobaczył tej nocy? Indianiec była naprawdę najbrzydszą chudą dupą, jaką widziałem w moim życiu. Siara z Kredką tylko wykorzystali tę okazję, aby śmiać się z Przemka już do końca naszego pobytu na Krymie. Kto wie, może śmieją się z niego i teraz w Polsce…

Od początku naszego pobytu na Ukrainie niewątpliwie prześladował nas pech. Jednak od kilku dni nie wydarzyło się nic złego, aż do wczorajszej nocy. Ukraina to piękne miejsce, ale niebezpieczne. Pierwsza noc na Krymie zazwyczaj jest trudna i najbardziej ryzykowna. Jeden gość z nowego turnusu uświetnił swój krymski debiut złamaniem szczęki w kilku miejscach oraz przemieszczeniem żuchwy. Siedział teraz w pokoju i sączył swoje papu przez słomkę… Z drugiej strony, tak naprawdę sytuacja ta nie dotyczyła bezpośrednio naszej ekipy, można więc powiedzieć, że póki co pech opuścił nas na dobre.

Zapakowaliśmy nasze nędzne dupska do marszrutki i pojechaliśmy w stronę plaży. Zasługujecie na małe wyjaśnienie, czym jest ‚marszrutka’. Tajemnicze mole pożerały nasze pieniądze coraz szybciej. Nie byliśmy już wielkimi Panami z Polski i na plażę jeździliśmy miejskim autobusem – marszrutką, a nie jak dotychczas wypasioną taksówką – Ładą. W marszrutce panował duży ścisk. Nie obowiązywały tam bilety, trzeba było płacić bezpośrednio kierowcy. Ale co mogłeś zrobić, jeśli wsiadłeś na tył autobusu? Niektórzy jechali po prostu ‚na Jana’, inni podawali ‘dziengi’ w przód, licząc na uczciwość pozostałych towarzyszy podróży. Ale w łańcuchu 10 osób, zawsze trafi się jakaś czarna owca, odnajdująca w tym łatwy zarobek. Zwłaszcza w kraju, gdzie średnia pensja to 300 $. Kierowca też nie lubił być robiony w chuja. W końcu wkurwił się na tyle, że zatrzymywał marszrutkę i odmawiał dalszej jazdy, do czasu aż dotrą do niego pieniądze. Czasem taka konfrontacja postaw alfa trwała nawet i kilka minut.

Wyjście na plażę było zdecydowanie udane. Przemek nie przekonywał mnie długo, żebym zdecydował się na sport ekstremalny. Założyliśmy eleganckie kapoki na klaty i już chwilę później siedzieliśmy w gumowej oponie, która była połączona liną z motorówką. Człowiek sterujący tą łodzią troskliwie zadbał o to, aby było to jedno z najintensywniejszych przeżyć, jakich doświadczymy na Krymie. Opona poruszała się z prędkością kilkudziesięciu kilometrów na godzinę i od czasu do czasu wyskakiwała w powietrze. Podnosząc kciuk w górę, mieliśmy informować, że chcemy, by było bardziej ekstremalnie. Kierujący wyczekiwał naszej decyzji. Jednak zaledwie raz poprosiliśmy o więcej doznań. Było ich dość.

Wygramoliliśmy się z opony, ale już po paru minutach zapragnęliśmy nowych, intensywnych wrażeń. Kąpaliśmy się akurat w morzu, kiedy zapytałem Silnorękiego, czy nie ma przypadkiem ochoty na pieroga. Chłopak zamyślił się na krótką chwilę, po czym stwierdził, że skoczy tylko po pieniądze i możemy lecieć. Poklepałem go tylko po jego wielkim i silnym ramieniu:

– Nic się nie martw stary, te pierogi są zupełnie darmowe. – I w mniej więcej ośmioosobowym składzie ruszyliśmy po nasze ruskie pierogi.

Jakieś 300 metrów od naszej plaży, ulokowano plażę dla nudystów. Mogliśmy tam po prostu wejść, wyciągając trochę kasy z naszych portfeli, a także nasze kutasy ze slipek. Mogliśmy też po prostu podpłynąć tam morzem i nic nie wyciągać. Na plaży dla nudystów roiło się oczywiście od starych pierdzieli z ich obwisłymi brzuchami, cyckami i glistami. Były też młode osoby i naprawdę nieziemskie dupy z ich pierogami na wierzchu. Staliśmy sobie w morzu, a mniej więcej 25 metrów przed nami smarowała się olejkiem najseksowniejsza blondynka, jaką kiedykolwiek widziałem. Dziewczyna była niby z chłopakiem, ale widziała, że jest obserwowana i podobało się jej to. Zanim zdołała się rozłożyć, uklękła na swoim leżaku i kilkukrotnie wypięła swoją opaloną, niemożliwie jędrną i błyszczącą od olejku dupę, eksponując nam swojego apetycznego, wygolonego ruskiego pieroga… Mniam!

Silnoręki z Siarą byli nawet bardziej bezczelni od nas. Podpłynęli na plażę, gdzie przy samej linii morza wylegiwały się dwie rosyjskie piękności, opalając swoje obłędne pośladki. Chłopcy rozłożyli się jak dwa jebane morsy, bliżej niż metr od stóp tych dziewczyn i podziwiali dwa niesamowite okazy pierogów ruskich. Z dziewczynami byli faceci, którzy nawet zwrócili Silnorękiemu i Siarze uwagę, co spowodowało, że na twarzach tych dwóch morsów zagościł szeroki, szyderczy uśmiech. A ja przynajmniej nie wrócę do Polski, nie wiedząc jak wygląda ukraińska cipka!

Wróciliśmy marszrutką do kwartiry, gdzie każdy przeżywał własne dylematy. Do Vincenta docierały plotki, że w nowym turnusie jest jakaś czwarta, wolna, ponoć zajebista dupa, i do tego chce go poznać. Problem z nią był taki, że przyjechała na Krym z byłym chłopakiem, który miał na jej punkcie obsesję. Basia, jeśli w ogóle istniała poza relacjami Marty i Moniki, siedziała cały czas w swoim pokoju. Mnie znacznie bardziej zaciekawiły cztery tajemnicze dupy, które siedziały w fotelach na piętrze. Dwie z nich wydały mi się apetyczne i dumałem sobie, jak muszą smakować ich pierogi… Nie widziałem ich wcześniej, musiały więc dziś przyjechać. My siedzieliśmy na dole, one na górze i patrzyliśmy na siebie.

Coś musiało się w końcu zacząć dziać. Vincent nie wytrzymał już dłużej i pod jakimś byle pretekstem poszedł odwiedzić pokój Basi, która okazało się, że faktycznie istnieje i do tego była naprawdę ładną dupą. Pogadał z nią chwilę, zaproponował wspólny, wieczorny spacer. Jednak całą skomplikowaną intrygę i tak musiały zaaranżować Monika i Marta. Były Basi w żadnym wypadku nie mógł się dowiedzieć, że ta spotka się z białostockim uwodzicielem na spacerze. Jebane „Na wspólnej”.

U nas też musiało się coś w końcu zacząć dziać. Patrzyliśmy się na siebie z dziewczynami i ktoś musiał w końcu zrobić ten pierwszy krok. Z reguły robią go mężczyźni, ale my jesteśmy wyjątkowi, dlatego siedzieliśmy dalej rozdupceni w fotelach, obserwując jak w naszym kierunku nadciągają dwie dupy. Przywitały się z nami, kulturalnie przedstawiły się nam i zaproponowały żebyśmy wspólnie ‚buchali’ tej nocy, czyli pili alkohol. No to jest chyba właśnie ta legendarna, wschodnia gościnność. Klawo!

Wstaliśmy, a dziewczyny zaprowadziły mnie, Nitro, Pawła i Kredkę wprost do swojego pokoju, gdzie na stole dumnie stały dwie flaszki Nemiroffa oraz dwa półtoralitrowe piwa Oboloń. W pokoju były też dwie pozostałe dziewczyny, co czyniło całą sytuację, wręcz idealnym układem na gang bang: 4×4. Była też i niemiła niespodzianka, ponieważ oprócz czterech dziewczyn, było też dwoje kolesi, przyznaję świetnych gości, którzy jednak wciąż byli chłopakami dwóch, ładniejszych dup z tej czwórki.

Dziewczyny miały już nawet przygotowany plan jak nas rozsadzić. Edyta, studentka medycyny z Lwowa, nakazała abym spoczął na łóżku, po czym sama usiadła po mojej prawej stronie. Edyta miała naprawdę fajną figurę z cyckami stworzonymi do wybijania zębów, ale coś w jej twarzy bardzo mi przeszkadzało. Nie miała może zębów jak koń, ale to właśnie jej dziąsła dekoncentrowały mnie. Dziewczyna była naprawdę miła. Wciąż polewała mi wódkę i nakazała zapijać piwem, wznosząc przy tym toast za ‚znakomstwo’, czyli nową znajomość. Jej ręka, ukryta pod stołem, zastawionym wódką, wciąż operowała wzdłuż mojego prawego uda. Ale te jej dziąsła… Zupełnie nie miałem na nią ochoty.

Wtedy nadciągnął wyczekiwany przeze mnie ratunek. Miał prawie dwa metry wzrostu. Vincent nie mógł wybrać się z Basią na spacer, zatem przyszedł poznać naszych nowych, ukraińskich znajomych. Nie do końca wiem, jak to się wszystko potoczyło, ale Edyta wstała z łóżka, by uczestniczyć w sesji zdjęciowej pozostałych dziewczyn z Vincentem, Pawłem i Nitro. Edyta nie wróciła już do mnie na łóżko, tylko rozmawiała z Vincentem. Ja miałem jeszcze cień nadziei, że te dwie lepsze dupy, nie są dziewczynami dwóch ukraińskich kolesi. Albo niechby nawet były z nimi w związkach, ale żeby chociaż jedna z nich wysłała mi jakiś tajemny sygnał, że mogę się zająć jej pierogiem tej nocy. Żadnych sygnałów nie było.

Nie gościliśmy u naszych ukraińskich towarzyszy zbyt długo. Był to ich pierwszy dzień pobytu i pewnie odczuwali jeszcze trudy kilkudziesięcio godzinnej podróży pociągiem. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do naszych kwartir, licząc na wypoczęcie przed kolejną nocą. Jedna sprawa nie dawała spokoju Nitro…

– Flamboyant! A dzwoniłeś do reżysera? Ile jeszcze mamy zakontraktowanych odcinków?

– Dzwoniłem. Mówił, że dziś, jutro i pojutrze. Musimy się sprężyć, bo oglądalność spada. Ludzie chcą cycków, a co my im do kurwy nędzy dajemy? Groził, że nie nakręcą drugiego sezonu…

– Nie dobrze. To teraz trzeba iść codziennie na miasto.

– Dostałem przeciek ze scenariusza, że dzisiaj już nic się nie wydarzy. Odpoczywamy. Następny odcinek nazywa się złomowanie i podobno ma się naprawdę ostro dziać…

Białystok imprezuje trochę inaczej niż Kraków. Białostockie parkiety zapełniają się już nawet o 23 i pustoszeją w okolicach godziny 2. Krakowskie densflory wypełniają się pomiędzy 12, a 1, a impreza trwa do 3, 4 w nocy. W Białymstoku ludzie wracają do domów wyspać się, podobnie jak ludzie w Krakowie, ale krakowskie zwierzęta ciągną stadami do legendarnego klubu Kitsch, gdzie imprezy trwają nawet do 7 – 8 nad ranem. Klub Kitsch został ewidentnie stworzony pod ideologię złomowania, czyli ogarniania niekoniecznie pięknych, niekoniecznie trzeźwych dup (tzw. złom), które popuszczą ci szpary albo chociaż zrobią loda, skoro nic innego nie przydarzyło ci się tej nocy.

Dotychczas imprezowaliśmy bardziej w białostockim stylu, ale już jutro miał nastać styl krakowski.

Tagi:,
comments powered by Disqus

Nie przegap

# • # • # • #

Już wiem, gdzie jesteś

#Dziennik

30

(Nie)zwykły poniedziałek

Przetrzyj swoją szybę

O vincencie

Dzięki swej determinacji zmienił się z zakompleksionego introwertyka w konkretnego, pewnego siebie faceta. Autor niniejszego bloga, współpracownik CKM oraz trener rozwoju osobistego.